Zastanawiam się, gdzie jest granica śmieszności. Czy starsze panie idące gęsiego na czworakach w szpalerze innych, przechodząc pod cudownym obrazem, czy konwulsyjne miotanie feletronem?.. Czy wiele jeszcze innych obrzędów nie mających nic wspólnego z chrześcijaństwem a zgoła podpadających pod kult złotego cielca? Albo po prostu pogaństwo? A swoją drogą – musi mieć Jezus niezły ubaw patrząc na te hopsztosy…
Mnie tam generalnie dynda i powiewa – niech się stroją w złote obrusy czy firanki i coraz bardziej fantazyjne czapki, niech sobie uprawiają gimnastykę czy orgie ze zbiorową adoracją oralną gołego, martwego faceta. Ale nadmiar, wielość i komplikacja zachowań i zwyczajów liturgicznych powoduje skupienie się na gestach, na choreografii w kościele. Odfajkowaniu kolejnego baletu i zestawu obowiązkowych figur dla pana Boga. Gdzieś gubi się sama istota – dobra nowina i takie tam…

Para w gwizdek. To już nie życiem wedle zasad i mozolnym dawaniem świadectwa, tylko np. wielkością krzyża, wysokością wieży czy gigantyczną figurą Chrystusa mamy zaświadczać o sile wiary. Jak ma to zrozumieć mały Jasio czy Marysia prawdziwie przejęci dolą biednego Murzynka, odmalowaną przez katechetę i wysupłujący swoje kieszonkowe w celu poprawienia jego doli?
Ale my zbudujemy największą figurę Jezusa na świecie! Ha! I co?! I kto jest najlepszym katolikiem? No cóż, gdyby to było miernikiem siły wiary i sensem tej religii to faktycznie; nasycenie przestrzeni symbolami religijnymi jest poważne. I powinno załatwiać sprawę przychylności Boga. Nie załatwia? Bo może krzyż powinien wisieć też i w każdym kiblu!..

Zastanawiam się, gdzie jest granica śmieszności… Jezus w Świebodzinie. I las anten różnej maści w koronie króla Polski. (dlaczego nie przekróla? Arcycesarza? Skoro święty sakrament już nie styka i musi być „przenajświętszy”. To może przenajarcyimperator?) I niebawem zapewne przekaźniki 5G. Najpierw sami wierni sprowadzają swoją religię do szamba i absurdu, a potem wymagają, by traktować ich poważnie. Znajomy podczas dyskusji na temat tegoż kuriozalnego pomnika polskich kompleksów stwierdził, że to dobrze i że tak ma być. Bo trzeba być praktycznym. Można by w takim razie rozpisać konkurs na praktyczne zagospodarowanie każdego krzyża i kapliczki – może jakieś wiatraczki? Automaty z napojami? Niechże jakiś pożytek z niego będzie! Co ma tak wisieć bezczynnie! Nie wiem do czego mógłby się jeszcze przydać goły facet na krzyżu. Zapewne jakieś granice śmieszności są, ale biorąc pod uwagę fantazję i zapał katolików – poznamy ją nieprędko…

Komentarze

comments