Nie żebym (nomen omen) wierzył, że moje pisanie komuś otworzy oczy, bo wiara jest specyficznym rodzajem oślepienia na własne życzenie, ale nie mogę się nadziwić. Nazachwycać nad kosmiczną w skali konstrukcją kontroli i wysysania. Poprzez wszystkie zawieruchy, porządki polityczne i katastrofy na skalę globalną – oni zawsze zwycięscy. Zawsze na wierzchu. Kilka uniwersalnych wytrychów i mają cię. Nie pomagają fakty historyczne – że kler to czy tamto, że to czy tamto to nie Bóg tylko ludzie – nie. Że dogmaty, po kolei, przez wieki dodawane tylko dla wygody, uciechy i lepszej kontroli wiernych przez kler! Nie i kurwa histeryczny koniec dyskusji! I gotowi cię różańcami zajebać jak im chcesz otworzyć oczy. Bo wolność boli, bo to by znaczyło, że to twoje decyzje, twoja wola i w rezultacie twoja wina. Której ci nikt nie odpuści. Nie pójdziesz do pralni co niedziela by wywabić te same plamy od lat, byś mógł plamić tak samo i w tym samym miejscu zawierając z Bogiem deal, że ty tutaj mu bulisz w pośrednictwie a on ci po śmierci bilet do nieba.

Być może wprowadzą dekret czy dogmat, że Jezus był Maryi winien stówkę (albo odwrotnie) i z tego powodu i na tą pamiątkę wszyscy wierni powinni raz na tydzień dawać stówkę na kościół w imieniu Jezusa (albo kogo tam ustanowią winnym). Absurd? Spróbujcie logicznie rozebrać poprzednie dogmaty!..

To jednak są mistrzowie marketingu. Wymyślimy ci chorobę i sprzedamy lekarstwo, wymyślimy potrzeby i sprzedamy zaspokajacz. Wymyślimy winę i sprzedamy rozgrzeszenie. Wprawdzie liczne reklamowe firmy usiłują brać z nich przykład. Usiłują wmówić potrzeby, by zaoferować mu spełnienie. Ale nie ta skala! Nie ten rozmach! To jakby sprzedawać bilety do lasu, wejściówki do morza czy talony na oddychanie! To jak wmówić komuś chorobę i sprzedawać do końca życia lekarstwo. To jest biznes! Wziąć podstawowe potrzeby człowieka i wmówić mu, że są grzechem. Chyba, że kupi przepustkę na którą oni maja wyłączność. Właściwie to kupuje na raty bilet do mitycznej krainy. Reklamacji nie było. A jeszcze opłata za odprawę, drogę i miejsce. To samo za pośrednictwo. Msza w intencji. Modlitwy które mają zwrócić uwagę Pana na nasze sprawy. Nieustanny deal z Panem Bogiem. Oczywiście za niemała kasę. Jeżeli jak raz się uda i sprawy potoczą się po myśli – Pan wysłuchał modlitw. Jeżeli nie – cóż – Pan miał inny plan. Pośrednik nie winien. Zwrotów nie przewiduje.
I ten przemyślny system kar i nagród – nie do weryfikacji, bo jedno i drugie – post mortem! Strach jest najsilniejszym orężem w arsenale kościoła. Dlatego wymyślono piekło. Idą tam wszyscy którzy kwestionują albo chociażby zadają pytania. Idą tam ci, którzy nie wierzą, którzy nie zgadzają się na dyktat, którzy myślą. Wszyscy, którzy nie zaakceptowali przewodnictwa KK.

Jest niedziela. Ktoś jeszcze nie zapłacił raty za bilet?..

Komentarze

comments