To było istne szaleństwo! Poznałem ją na jakiejś imprezie po wernisażu kolegi malarza. Rozmawiało się z nią tak, że po chwili cały świat przestał istnieć… Prócz tego, że była piękna jak nieboskie stworzenie. W pewnym momencie musiałem się szczypać, żeby sprawdzić czy to prawda, czy ona naprawdę istnieje. Bo była wcieleniem wszystkich moich marzeń o kobiecie, marzeń które przemycałem w bohaterkach moich powieści. I nigdy nie ośmieliłem się stworzyć jednej… Byłoby to zbyt nieprawdopodobne. A tu – stała przede mną – idealne połączenie urody, intelektu i szaleństwa. Szczypałem się tak już od miesiąca…
Z wydawnictwa dochodziły jakieś popiskiwania o terminie. Kiedy dzwonili – podnosiła słuchawkę i pojękiwała dysząc. Słyszałem bulgot redaktora odpowiedzialnego i chichotaliśmy wyobrażając sobie jak pąsowieje na granicy apopleksji…
Wiedziałem że zaczyna się powoli pode mną gotować (mimo kilku powieści nie miałem aż tak mocnej pozycji) ale ona sprawiała że miałem to gdzieś. Zatopieni w erotycznej rzece dryfowaliśmy na barce ”carpe diem”.
Alarm usłyszałem za późno… Do myślenia, (ale jeszcze nie do działania) dał mi przypadkiem znaleziony jej notes. Otwarty na stronie z wykazem nazwisk poetów i pisarzy, którzy nagle zniknęli z horyzontu tuż przed zapowiadającą się karierą…
Następnego dnia, kiedy nie odpowiadała na telefony, zmusiłem się, by zerknąć do prawie ukończonego rękopisu. Długo nic nie rozumiałem patrząc bezmyślnie na czyste, oślepiająco białe kartki…
I ta przeraźliwa pustka w głowie…

Komentarze

comments