Stało się coś bardzo złego. Mnie się stało. Otóż przestałem się dziwić. Bo oburzać już jakiś czas temu. Dlatego normalnym wydaje się fakt, że dopiero teraz sprowadzono owe sprzęty medyczne. W które wszak byliśmy już dawno doskonale wyposażeni. Nie dziwi mnie że chiński sprzęt, który (jak to chiński) w wielu krajach nie spełnia standardów – u nas będzie bezawaryjny! Nie dziwi brak korelacji spadku zachorowań ze spadkiem robionych testów. Nie dziwi mnie fakt obowiązku noszenia maseczek od połowy kwarantanny. Zupełnie nie dziwią koneksje rodzinne w zleceniu produkcji i sprowadzania różnych testów i sprzętów. Przecież zapowiadali że będzie inaczej. Zapomnieli tylko dodać, że będzie gorzej. Nie dziwi nic zamówienie transportu największym i obcym samolotem, zamiast wspomóc ledwo dyszące Polskie Linie Lotnicze. Gdzie zestawienie cenowe sugeruje wielomilionowe korzyści! I już nawet nie chodzi o ów nieszczęsny samolot, ale nie powinno wzbudzać zdziwienia że przewiezienie 80 ton (z szumnie zapowiadanych 400) to towar na 4 naczepy. Na odległość 10.000 km kosztuje to max 20.000 E. czyli 90.000 zł za sztukę czyli 360.000 zł za całość. Przypominam – koszt transportu tym samolotem to 12 milionów zł! I zupełnie nie dziwi mnie zlecenie finansowania całej operacji spółce, wprawdzie skarbu państwa, ale zajmującej się kopaniem miedzi! Zupełnie nie dziwi również szopka z udziałem władz państwowych na lotnisku… Bareja pękłby z zazdrości.

Ja myślę, że zabrakło im jednak rozmachu i wyobraźni. Ja bym wynajął największy na świecie tankowiec i przepływając przez kanał w świeżo przekopanej mierzei, przez Wisłę dopłynąłbym do stoczni Marynarki Wojennej w Radomiu. I tam z pobliskiego portu lotniczego w Kielcach rozwiózłbym te testy i maseczki eskadrą „Rusłanów” po całej Polsce! Do mniejszych miejscowości latałyby niezliczone wojskowe śmigłowce. Ogłosiłbym przy tym święto państwowe i każdemu choremu po 2 tysiące a lekarzom po pysku.

Trasa Kraków Warszawa. Intercity czy inny ekspres – przystanek Włoszczowa. Wywalczony przez jednego z asów pisowskiej ekipy poprzedniej kadencji. Jakiś czas jeździłem tą trasą dość często. Ulubionym sportem było liczenie ludzi wsiadających i wysiadających na tym magicznym przystanku. A potem nam się znudziło i robiliśmy sztuczny tłum który wsiadał i wysiadał wydając ekstatyczne okrzyki na cześć Gosiewskiego, Włoszczowej, PKP i różne tam precze i niechżyjki. Ambicją było przeciągać odjazd jak najdłużej. Chcieliśmy nadać sens Jego inicjatywie. Wszak to najważniejsza stacja na trasie! Szkoda żeby tak stała nieużywana!
P.S – Właśnie się okazało, że sprowadzony sprzęt nie miał atestów…

Komentarze

comments