Właśnie minęły kolejne urodziny. I znów nie mam nic mądrego do powiedzenia. Liczba na liczniku coraz słuszniejsza i coraz bardziej mnie przestrasza. Właściwie nie sama liczba, ile rozdźwięk między tym, co się „powinno” a tym co robię. Niby mam to centralnie w dupie, ale czasem wyskaka jak diabeł z pudełka – czy ja nie wyglądam śmiesznie? Żałośnie jak wyliniały lowelas nie przyjmujący do wiadomości że czas jego atrakcyjności minął i jest zabawny/ żałosny? A następnie zaraz przychodzi otrzeźwienie – wszak nikogo nie udaję, nic tym nie chcę ugrać, nikogo oszukać, robię to co chcę, więc jeżeli komuś to nie odpowiada – wypierdalać albo podchodzić czwórkami bo nie mam czasu na pierdoły.
Nie da się uciec od pobieżnych choć podsumowań i porównań… Nie nie nie…. nie obawiajcie się – nie będę tu nic wyliczał – ani swoich porażek ani osiągnięć. Chcę tylko powiedzeć, że jestem najszczęśliwszym gościem na świecie – mam miłość, przyjaźń i krokodyl! Cudowną kobietę, fantastyczne dzieciaki, robię to, co uwielbiam z ludźmi których kocham, lubię i szanuję. Zdrowie mi dopisuje – to jest najlepszy i nieustający prezent! Czego chcieć jeszcze?.. Otóż wszystkiego! Bardziej! Mocniej! Więcej! Szybciej! Gęściej! I tylko w tym kierunku zamierzam coś zmieniać, a właściwie intensyfikować działania.

I bardzo dziękując Wam wszystkim za życzenia – mimo coraz większej liczby na liczniku – nie mam nic mądrego do powiedzenia. Ale przyjdźcie za rok. Również nie będę miał…

Komentarze

comments