Kiedy jako mały dzieciak nie rozumiałem świata, nie czekając na pokrętne wyjaśnienia dorosłych, które tylko bardziej gmatwały i miast wyjaśniać – powodowały lawinę dalszych pytań – sam starałem się dociec istoty spraw. Tak było w wielu różnych przypadkach. Co więcej – dość często moja teoria utrzymywała się przez dłuższy czas, bo automatycznie stosowałem mechanizm znany przez współczesną psychologię; mianowicie dopuszczałem do siebie tylko te fakty, które potwierdzały moją teorię. Na przykład pisanie – miałem może 3 – 4 lata i nie chodziłem jeszcze do przedszkola. Opiekowała się mną babcia a jako że byłem dość usłuchanym i grzecznym dzieckiem – mama zabierała mnie na różne spotkania służbowe czy towarzyskie. Najpierw wielce fascynował mnie fakt, że można zapisać jakimś ciągiem robaczków zespół dźwięków które coś znaczą. I można je odczytywać kiedy i ile razy się chce. Sam, w ramach próbowania przy rysowaniu kolejnego super samochodu, usiłowałem stawiać jakieś hieroglify i ku wielkiej radości otoczenia odczytywałem z dumą. Ale wiedziałem dobrze, że to ściema. Wtedy doszedłem do wniosku ze to wina kredek. Że przecież dorośli piszą piórami czy długopisami i te ich litery są piękne, równe, powtarzalne i coś znaczą! Patrzyłem z zazdrością na dorosłych posiadaczy eleganckich wiecznych piór. Wydawały mi się szczytem ewolucji i myśli zarazem – oto mały przedmiocik, chromowo złocisto czarny potrafiący zapisać każdą myśl, każdy dźwięk i opisać dowolną przygodę. Byłem pewien, że każdy posiadacz takiego pióra ma z nim jakąś intymną więź, bo jakże inaczej przekazywałby mu to wszystko, co ma napisać? I zarazem pióro jawiło mi się jako rozumny symbiotyk człowieka. Moją fascynację i potwierdzenie tej teorii podsycił podglądnięty kiedyś obraz napełniania przez znajomego mamy złocistego Parkera… A dbałość posiadaczy piór o nie była kolejnym niezbitym dowodem – to przecieranie stalówki szmatką, to zakręcanie by nie wysechł, to chowanie za pazuchę czy zgoła do wyściełanego domku…
Stąd o krok było od stwierdzenia, że skoro są to istoty żywe, choć to życie było dla mnie zupełnie niezrozumiałe – (bo jakże tak można żyć i leżeć godzinami bez ruchu?) to mogą być i kapryśne! A skoro tak, to mogą się np. nie zgadzać na to, czego wymaga się od nich by napisały. I co wtedy? A co z piórami uparcie piszącymi źle jakiś jeden wyraz? Często słyszałem dorosłych, którzy mylili się w jakimś słowie. Mówili o tym na głos z uśmiechem i pobłażliwością, jakby brali na siebie winę za psocące dziecko. Ale ja wiedziałem… Czyli robione błędy, czy głupoty wypisywane ówdzie byłyby winą samych piór? I tu zadawałem sobie pytanie – skąd się biorą pióra? I czy owa wada powstaje na etapie produkcji (jeżeli to fabryka), czy owo pióro nabiera takiej cechy na wskutek jakichś przeżyć? A jak się dobierają w pary ludzie z piórami?..
Pamiętam też jedną dość traumatyczną przygodę (dla obu stron). Moja fascynacja piórami przeszła w fazę tak nieprzytomną że aż hipnotyczną – mogłem stać godzinami i patrzeć za krążącą po papierze stalówką. Produkującą niezrozumiałe zawijasy, kreski, brzuszki i kropki. Przyglądając się różnym osobom (różnym piórom!) stwierdziłem że każde pisze inaczej, co tylko utwierdzało mnie w swojej teorii. Ale nigdy, pod żadnym pozorem nie wolno mi było pióra dotknąć. Dla mnie były kredki. Ostatecznie ołówek. Kiedy więc któregoś razu, u szczytu fascynacji zobaczyłem pozostawione na blacie biurka, leżące samotne pióro…. Fala emocji omalże zatykała mi oddech, gdy drżącymi rękami odkręciłem oprawkę i zacząłem skrobać po leżącej kartce papieru. Nie chciało pisać, zostawały tylko rozdrapane na papierze blizny. A kiedy nacisnąłem mocniej – stalówka prysła a z kikuta wylał się atrament. Śledztwo było krótkie – pokaż ręce! To był złoty Parker. I jakiś ważny dokument…
To wydarzenie również było potwierdzeniem mojej teorii.
Jakim szokiem i zawodem była w tej materii szkoła. Kiedy dowiedziałem się, że zasady pisowni muszę poznać i stosować sam. A to, co piszę też wynika z mojej o danej materii wiedzy… I żadne pióro mi w tym nie pomoże.
Jednakowoż niedawno uświadomiłem sobie, że najlepsze z moich pisanych rzeczy napisałem… piórem! Aktualnie nie posiadam żadnego, ale szukam…

Komentarze

comments